Podchodząc do lektury Mojego Giovanniego – biorąc pod uwagę, że książka została wydana w 1956 roku – spodziewałam się powieści o – „homoseksualnej miłości” (mówiąc językiem tamtych czasów), stygmie i prześladowaniu queerowych osób. A przeczytałam powieść o miłości. Po prostu. I wcale się nie zawiodłam.
Kochaj go – powiedział Jacques gwałtownie – kochaj go i pozwól mu się kochać. Czy może być coś ważniejszego pod słońcem? – James Baldwin, Mój Giovanni
James Baldwin najbardziej znany jest ze swojego aktywizmu na rzecz społeczności Czarnych, jej praw obywatelskich i zaangażowania w walkę przeciwko rasizmowi w Stanach Zjednoczonych w ubiegłym wieku. Często bohaterami swoich książek czynił więc Czarnych Amerykanów (jak np. John Grimes w Go Tell It on the Mountain). Baldwin ukazuje ich wewnętrzne zmagania, przemycając przy okazji wiele autobiograficznych wątków.
Mój Giovanni dotyczy jednak nieco innych tematów, jak dla mnie związanych przede wszystkim z seksualnością i relacjami oraz tożsamością, której istotną, kształtującą część stanowi „męskość”. Mówiąc na początku po prostu o miłości nie miałam na myśli niczego umniejszającego względem tej historii, wręcz przeciwnie – uważam myśl Baldwina za rewolucyjną i bardzo „nowoczesną”. Czytając dzisiaj Mojego Giovanniego nie wiem, czy czytam o Davidzie, który jest homoseksualny, biseksualny czy jakikolwiek inny, ale to w ogóle nie jest dla mnie, czytelniczki, istotne (i mam wrażenie, że dla autora też, w tym sensie, że nie chciał, by te „etykiety” przysłoniły człowieka). Najważniejsze są zmagania – zmagania bohaterów z własną wizją siebie, ze społecznymi oczekiwaniami i pragnieniami, które, jak to zwykle bywa, są często ze sobą sprzeczne.

James Baldwin sfotografowany przez Allana Warrena
Oczywiście książka Baldwina – z perspektywy osób queerowych – była i jest bardzo ważna. Dla polskiego tłumacza i autora tytułu w wersji polskiej Andrzeja Selerowicza był to powód, by nadać powieści bardziej osobisty tytuł (zamiast oryginalnego Giovannie’s Room [Pokój Giovanniego], polski Mój Giovanni). Dla wielu osób mogła być to jedna z pierwszych książek, na których kartach zobaczyli swoją własną historię, bez poczucia wstydu czy tabu wokół stygmatyzowanego ludzkiego doświadczenia. W czasie, gdy powstawała, homoseksualizm był kryminalizowany w wielu krajach świata. Jednak to, co dzisiaj najmocniej zabieram dla siebie z tej opowieści, to historia o tożsamości, która krucha, często jest według nas zagrożona ze wszystkich stron – tożsamości, którą uparcie chce się odnaleźć, a jakoś to nie wychodzi. No bo – pojadę banałem – kto z nas wie i potrafi powiedzieć, kim tak w sumie do końca jest?
Z powieści Baldwina wybrzmiewa wszechogarniająca opresja – nie tylko społeczeństwa i jego oczekiwań względem akceptowalnej seksualności, ale też opresja w osobistej relacji z drugą osobą, czy opresja przestrzeni, własnej – i tej dzielonej z innymi. No i ta, która pochodzi z wewnątrz, zinternalizowana.
Nie, to wcale nie było takie dziwne, takie bezprzykładne, choć jakieś wewnętrzne głosy napominały mnie: Wstyd! Wstyd! Tak nagle, w tak obrzydliwy sposób wplątać się z jakimś chłopcem. Dziwne było tylko jedno: że był to zaledwie jeden drobny aspekt niesamowitego ludzkiego uwikłania, jakie występuje wszędzie, bez końca, po wsze czasy. – James Baldwin, Mój Giovanni
Paryż, do którego przybywa główny bohater David – podobnie jak sam autor – to miejsce ucieczki od Ameryki do europejskiej stolicy – miejsca wolnego od ograniczeń społecznych i rasowych, przynoszącego nadzieję na anonimowość, wolność i możliwość niezakłóconego odkrywania własnej tożsamości. No i, co ważne, to miasto znajdujące się daleko od ojca Davida, który próbuje wymusić na nim funkcjonowanie wedle wizji – dzisiaj byśmy powiedzieli – toksycznej męskości. Ale jak się później okazuje ucieczka nie działa, bo jak uciec od samego siebie i rozmyślań, które wcale magicznie nie znikają wraz z zmianą przestrzeni?
Jednym z najważniejszych miejsc powieści jest pokój Giovanniego (warto tu jeszcze raz zaznaczyć, że brzmienie oryginalnego tytułu to Giovanni’s Room [Pokój Giovaniego]). W pewnym sensie ta jego mała, brudna klitka, w której powietrze stoi, podobnie jak różne sprawy, i można się od niego udusić, to symbol opresyjności relacji Davida i Giovanniego. Kusząca, z pozoru wygodna, jednocześnie osaczająca i w końcu nieznośna. Na opresyjność tego związku nie składa się tylko problematyczna sytuacja Giovanniego – to także wstyd, jaki David czuje w związku ze swoim postępowaniem i kontynuowaniem relacji z mężczyzną, i to takim, na którego zbyt dobrze nie patrzy się „na mieście”. Ostatecznie wpływa on bardzo destrukcyjnie na to, co przeżywali razem przez kilka miesięcy. Sytuację dodatkowo komplikuje przyjazd Helli, narzeczonej Davida przebywającej do tej pory w Hiszpanii – nienawiść Davida do samego siebie rośnie z każdym dniem.
To nie były anonimowe śmieci Paryża, to były życiowe wymioty Giovanniego. – James Baldwin, Mój Giovanni
_-_NARA_-_542051.tif.jpg)
Marsz na Waszyngton: James Baldwin z Marlonem Brando i Charltonem Hestonem | Autor nieznany
Giovanni miotany własnymi problemami znajduje w Davidzie oparcie – mężczyźni bardzo szybko nawiązują wyjątkową więź. Mimo cudownych przeżyć Amerykanin uświadamia sobie, że oprócz bycia dla siebie nawzajem schronieniem przed ludzką oceną (i własną) – są też dla siebie ciężarem.
Zrozumiałem nagle, dlaczego Giovanni mnie pożądał i dlaczego sprowadził mnie do swej ostatecznej kryjówki. Moim zadaniem było zniszczyć to wnętrze i stworzyć Giovanniemu nowe, lepsze życie. To życie mogłoby być tylko moim własnym i musiałoby stać się składnikiem tego pokoju, zanim odmieniłoby los Giovanniego. – James Baldwin, Mój Giovanni
Mimo krótkotrwałości relacji mężczyzn, dostrzegamy w niej mnóstwo miłości, która rodzi się i trwa mimo niesprzyjających warunków, ale przy okazji pokazuje nam również ważne rzeczy o sobie. I o tym właśnie jest według mnie ta książka. A z myślami o miłości zawartymi w powieści dobrze współgra wypowiedź Jamesa Baldwina w wywiadzie z Mavis Nicholson w jej programie telewizyjnym Mavis on Four z 1987 roku.
Nobody… no man and no woman is precisely what they think they are. Love is where you find it. You don’t know where it will carry you. And it is a terrifying thing, love. It is the only human possibility, but it’s terrifying. And a man can fall in love with a man, and a woman can fall in love with a woman, and there’s nothing anybody can do about it. It’s not in the problems of the Law. It has nothing to do with the Church. And if you lie about that… if you lie about that, you lie about everything. – James Baldwin w rozmowie z Mavis Nicholson
Mój Giovanni uwodzi czytelnika, oplata go dusznością autentycznej narracji, a opowiadając historię dwójki zakochanych mężczyzn – opowiada o miłości w ogóle. James Baldwin z wrażliwością snuje krótką, ale gęstą historię o odkrywaniu własnej tożsamości, o kruchości ludzkiego istnienia w relacji z drugą osobą. Mimo dość szczególnego momentu historycznego, opowieść relacji Davida i Giovanniegoo jest dzisiaj nadal aktualna (w Polsce osoby żyjące w związkach z osobą tej samej przypisanej płci nadal nie mogą zostać małżeństwem). Baldwin wcale się aż tak nie zestarzał. A ja właśnie dodaję kolejne publikacje autora na moją niekończącą się listę czytania.
Bibliografia:
James Baldwin, Mój Giovanni (2024), tłum. Andrzej Selerowicz
Wywiad Mavis Nicholson z Jamesem Baldwinem (1987)
Wizerunek Baldwina z okładki 1: Wikimedia Commons CC0 1.0
Wizerunek Baldwina z okładki 2: Wikimedia Commons BY-SA 4.0
Zdjęcie Baldwina z artykułu: Wikimedia Commons BY-SA 3.0
Zdjęcie Baldwina z Marszu na Waszyngton: Wikimedia Commons | U.S. National Archives and Records Administration