Minął już miesiąc od polskiej premiery hucznie zapowiadanych od dłuższego czasu Chłopów, czyli tegorocznego kandydata do Oscara. Filmowa adaptacja jednego z największych klasyków polskiej literatury w reżyserii DK i Hugh Welchmanów od samego początku wzbudza skrajne emocje – z jednej strony zachwyca szereg widzów, z drugiej budzi wątpliwości krytyków. Noblowski materiał powieściowy, unikalna animacja i historia o targających ludźmi namiętnościach… Co może pójść nie tak?
Ludowych historii czar
Obserwując to, jakie tematy od kilku lat pozostają obiektem zainteresowania polskich twórców, nie sposób nie pomyśleć, że najnowsi Chłopi wpisują się w często ostatnio wspominany ludowy zwrot w naszej kulturze. Chłopomania wydaje się wiecznie żywa, choć ta dzisiejsza przypomina raczej odczarowywanie wizerunku polskiej wsi, która bywała idealizowana lub traktowana w debacie publicznej stereotypowo, w pewien sposób „z góry”, bez należnej jej wnikliwości.
W 2015 roku pojawił się nominowany do Nagrody Nike Dygot Jakuba Małeckiego – powieść o pięknie i okrucieństwie polskiej prowincji. W ubiegłym roku wydano Jeśli przecięto cię na pół Łukasza Barysa, czyli historię o odnajdywaniu własnego miejsca w rzeczywistości rozdartej na części, podzielonej na Polskę A i Polskę B. Nie zapominajmy także o literaturze faktu, która wokół podobnych tematów ostatnio powstała – to między innymi Chłopki. Opowieść o naszych babkach Joanny Kuciel-Frydryszak czy wydane wcześniej Chamstwo Kacpra Pobłockiego, który w swojej książce odmitologizował polski folwark i realia Rzeczpospolitej szlacheckiej, pełnej niewolniczej pracy i przemocy.
Kochamy ludowe motywy, przywracamy ważność często wypieranej przez nas chłopskiej tożsamości, szukamy siebie w naszych przodkach i zwracamy się z powrotem ku ludowej kulturze i mądrości. A poza odnajdywaniem i akceptowaniem rzeczy niewygodnych, czasem szukamy w tym wszystkim tego, co piękne, także w wymiarze estetycznym.
Zbyt romantycznie, za mało chłopsko?
Chociaż Chłopi wpisują się w trend opowiadania na nowo ludowych historii – bo w końcu to nie pierwsza ekranizacja Reymontowskiej powieści – nie wydaje mi się, żeby konieczne było porównywanie tej produkcji do wcześniej wspomnianych książek. Filmowi zarzucana jest pewna powierzchowność w przedstawieniu realiów chłopskiego życia, brak głębi w opowiedzeniu historii i skonstruowaniu postaci czy nieobecność naturalizmu i szerszego komentarza do sytuacji społecznej tytułowych chłopów – klasy ludowej.
I tak, film rzeczywiście skupia się głównie na jednym wątku, czyli historii dobrze nam znanego trójkąta miłosnego – Jagny, Antka Boryny i jego ojca. Kwestie konfliktu pokoleń, hierarchii w wiejskiej społeczności, ziemi czy zróżnicowania ekonomicznego wśród klasy społecznej zdają się tak mocno nie wybrzmiewać – uznałam to jednak za wybór twórców, ograniczonych w końcu czasowo.
Najwięcej do zarzucenia mam konstrukcji postaci Jagny, granej przez Kamilę Urzędowską, bo choć wchodząc w historię, przyjmujemy kobiecą perspektywę, perspektywa ta jest raczej złudna – Jagna jest bowiem bohaterką bez sprawczości, targaną przez innych i przez twórców produkcji. Z czołowej młodopolskiej femme fataleświadomej swojej seksualności zrobiono niewinną dziewczynę i ofiarę, która dopiero na samiutki koniec filmu wydaje się zyskać jakkolwiek swoje znaczenie. I to też w przewrotny sposób, bo przecież zostaje wywieziona ze wsi na taczkach gnoju.
Zdecydowanie lepiej wypada Stary Boryna, grany przez Mirosława Bakę, oraz jego syn, w którego postać wcielił się Robert Gulaczyk. Bohaterowie, których stworzyli, są wiarygodni i niestety o wiele ciekawsi niż Jagna.
Forma niesie opowieść
Recenzując film, nie da się pominąć kwestii animacji, którą ta produkcja stoi, bo – nie oszukujmy się – Chłopisą piękni i tego nie można im odebrać, a gdyby nie malarskość obrazu, nie wiadomo, czy byłoby wokół nich tak głośno. Twórcy nominowanego wcześniej do Oscara Twojego Vincenta postanowili ponownie wykorzystać tę samą technikę do wyprodukowania filmu stworzonego z ręcznie malowanych przez artystów obrazów.
Ich styl inspirowany jest młodopolską twórczością – pojawiają się bezpośrednie nawiązania do obrazów Józefa Chełmońskiego (między innymi słynnego Babiego lata) oraz kadry odwołujące się do dzieł Vermeera, Juliana Fałata czy Władysława Ślewińskiego.
Tempo, intensywność i klimat scen potęguje także świetna muzyka, inspirowana folklorem, zachwycająca szczególnie w scenach szaleńczego tańca. Nic dziwnego, że o oscarową statuetkę zawalczy więc także ścieżka dźwiękowa z filmu, stworzona przez Łukasza L.U.C. Rostkowskiego.
Kontrowersje
W tym miejscu warto zaznaczyć, że wokół tematu użycia AI w produkcji animacji i kwestii wynagrodzeń artystów odpowiedzialnych za filmowe kadry zrodziły się spore kontrowersje. Jakiś czas temu w mediach społecznościowych pojawiły się informacje o niskich stawkach dla autorów klatek oraz oskarżenia o to, że w procesie tworzenia filmu w znacznej mierze wykorzystywana była sztuczna inteligencja. W rozmowie z Onetem kierowniczka produkcji Anna Karcz odparła zarzuty i zdementowała te informacje.
Krytyka przychodzi i odchodzi, mniejsze lub większe wrażenie zostaje
Być może piękna forma w Chłopach jest nieco istotniejsza niż treść. Jednak ta wcale nie pozostaje pusta – historia Jagny i powiązanych z nią postaci, mimo wszystko, porusza, a sam film (szczególnie biorąc pod uwagę ostatnią scenę) pozostawia po sobie wrażenie. Animacja wcale nie istnieje dla animacji – choć dla części widzów zmieniające się obrazy mogą stanowić wyzwanie, dzięki swojej dynamiczności jeszcze bardziej podkreślają burzliwe emocje na twarzy bohaterów. Świetnie oddają też zmienność pór roku i przyrody.
Chociaż Chłopi przesadnie nie zachwycają, wydaje się, że są dokładnie tym, czym mieli być. To przede wszystkim dobra historia o namiętnościach, pięknie zrealizowana i namalowana – produkcja, która ma zdobyć nagrodę i trafić do widzów na całym świecie.
Świat filmowych Chłopów to nie jest zniuansowany świat Chłopów Reymonta, ale pytanie – czy musi nim być?
Tekst powstał dla Gazety Kongresy.
Fot. nagłówka: BreakThru Films | Małgorzata Kuźnik
Dodaj komentarz