Głos Zetek: Błażej Wodyński o działalności społecznej i polskim systemie edukacji

„Pokolenie Z” to generacja osób (tak zwanych „Zetek”) urodzonych w latach 1995-2012. Ich podejście do świata, życia i pracy – uznawane często za kontrowersyjne – jest dzisiaj szeroko komentowane. Kim naprawdę są przedstawiciele tego pokolenia?


„Głos Zetek” to seria mini-reportaży o przedstawicielach pokolenia Z. Celem rozmów z bohaterami jest przedstawienie ich czytelnikom i przekazanie tego, co mają do powiedzenia. Portrety Zetek mają także symbolicznie wyciągnąć je z przysłowiowego jednego (pokoleniowego) worka – do którego bywają często wrzucane – by móc ukazać je jako konkretne, indywidualne osoby.


Coraz częściej mówi się o tym, że przedstawiciele Pokolenia Z to ludzie zaangażowani, którzy od najmłodszych lat chcą działać i wpływać na rzeczywistość, w której aktywnie i świadomie uczestniczą. Stąd też takie ich zaangażowanie w aktywizm klimatyczny, obywatelski czy edukacyjny. Błażej Wodyński – 18-letni mieszkaniec Zgierza – jest jedną z takich osób.

Spotykam się z moim rozmówcą w jednej z łódzkich kawiarni na Księżym Młynie, gdzie rozmawiamy o jego wolontariackiej działalności społecznej, polskim systemie edukacji i oczekiwaniach wobec przyszłości – zarówno przyszłości oświaty, jak i tej bardziej prywatnej.

Błażej jest członkiem Stowarzyszenia Umarłych Statutów – stąd znajomi nazywają go czasem SUSłem. SUS to organizacja pozarządowa zajmująca się kwestią praworządności i naruszaniem praw uczniowskich w polskich szkołach.

— Pięć lat temu nasz prezes Łukasz Korzeniowski stwierdził, że trzeba coś zmienić. Najpierw założył fanpage na Facebooku, później przerosło się to w stowarzyszenie rejestrowe. Obecnie w stowarzyszeniu jest nas około 50 osób. Robimy wszystko, żeby uczniowie czuli się dobrze w szkole, żeby ich prawa nie były naruszane. Podejmujemy różnego rodzaju interwencje, edukujemy, czy – tak jak teraz to robimy – przygotowujemy różne publikacje, na przykład projekt założeń do ustawy o prawach ucznia i Rzeczniku Praw Ucznia.

Błażej pierwszy raz zetknął się z SUS-em podczas pandemii, kiedy zaczął udzielać się na Facebookowej grupie stowarzyszenia. Do organizacji dołączył ponad rok temu.

— Zaczynałem jako zwykły wolontariusz w pionie interwencji, czyli pionie, który zajmuje się odpowiadaniem na pytania uczniów czy interweniowaniem w przypadku większych i poważniejszych naruszeń ich praw. Ale moja rola w stowarzyszeniu dosyć szybko ewoluowała i w końcu mianowano mnie sekretarzem zarządu. To nie oznacza, że odbieram telefony i podpisuję dokumenty, tylko jestem raczej taką osobą, która pomaga zarządowi robić naprawdę różne rzeczy, często takie, które wydają się nudne, a nawet czasem niepotrzebne – jednocześnie to takie rzeczy, które trzeba wykonać, żeby stowarzyszenie mogło iść do przodu.

Działalność Błażeja w SUS-ie nie ogranicza się więc jedynie do prac organizacyjnych, tworzeniu publikacji czy treści w mediach społecznościowych – to także udział w różnego rodzaju wydarzeniach.

— Jakiś czas temu byliśmy tutaj w Łodzi na Igrzyskach Wolności. Rozmawialiśmy z ludźmi o naszych pomysłach, o naszej działalności.

SUS podczas Konferencji „Prawa ucznia w Polsce. Raport z badań” | Fot. Jagoda Wójcik

A w sierpniu tego roku Błażej był prelegentem na Campusie Polska Przyszłości, podczas którego uczestniczył w panelu „Szkoła życia. Czy system edukacji jest w stanie przygotować młodzież do wyzwań dwudziestego pierwszego wieku?”.

No właśnie – czy jest w stanie?

Choć trudno uchwycić coś tak złożonego jak system edukacji w zaledwie kilku słowach, proszę Błażeja, by opisał go w jednym zdaniu.

— Nasz obecny system jest nieidealny, ale też nie najgorszy.

Stwierdza, że choć wiadomo, że praktyka jest różna, na poziomie prawa system daje duże możliwości, by szkoła była inna, niż ją znamy. A to dlatego, że ustawa o systemie oświaty daje dużą autonomię w tworzeniu statutu szkoły. Przykładem jest sześciostopniowy system oceniania bieżącego, który wcale nie jest obligatoryjny – mógłby zastąpić go system ocen opisowych, utrwalanych w zwykłym czy internetowym dzienniku, zamiast niewiele mówiących cyferek. Ale chodzi także o takie elementy organizacji szkoły, jak tradycyjne ustawienie ławek czy siedzenie w bezruchu podczas całych zajęć – to wszystko mogłoby wyglądać inaczej.

— Edukacja jest skomplikowanym elementem życia społecznego. Jedną rzecz zmienimy, to musimy zmienić też kilka innych, żeby dostosować je do tych zmian. Ale jeżeli by stosować możliwości, które prawo nam daje, to system edukacji mógłby być dużo lepszy, niż jest obecnie.

Nurkujemy w szczegóły i zaczynamy rozmawiać o absurdalnych, a nawet bulwersujących historiach, które Błażej miał okazje poznać, działając w organizacji. Na fanpage’u SUS-u regularnie publikowany jest cykl postów „tygodniowy przegląd grupy”, opisujący najróżniejsze incydenty z polskich szkół – zajścia, które uczniowie lub ich bliscy zgłaszają do organizacji.

Mój rozmówca sam także spotkał się z paroma spornymi sytuacjami na swojej ścieżce edukacyjnej.

— Prawdopodobnie każdy uczeń w pewnym momencie doświadczył jakiegokolwiek – mniejszego lub większego – naruszenia jego praw.

Żartujemy więc z sytuacji, gdy nauczycielka plastyki nie przyjęła pracy Błażeja, bo stwierdziła że jest brzydka (po prostu postawiła mu jedynkę), mówimy o zakazie picia wody na lekcji czy wychodzenia do toalety, by w końcu dojść do wniosku, że nawet te pozornie małe rzeczy uczą nas już od najmłodszych lat, że nasze prawa nie zawsze są szanowane – wpływając w ten sposób na nasz stosunek do samego prawa.

— Szkoła nie uczy nas życia w demokracji. Demokracja to między innymi głosowanie – idziemy na wybory i głosujemy, żeby wpływać na rzeczywistość polityczną. Jeżeli w szkole mamy samorząd uczniowski jako jedyny organ składający się wyłącznie z uczniów, a jego kompetencje są znikome i praktyką jest ich nielegalne ograniczanie, to na pewno jest tu jakiś problem.

Książka „Prawa ucznia w Polsce. Raport z badań” | Fot. Patrycja Woźniak

W końcu zmieniamy temat i odchodzimy od tego, co działo się w szkołach do tej pory, bo łatwo utonąć w narzekaniach na obecny system – pytam Błażeja o plany na przyszłość, o rzeczy, które jako SUS wprowadziliby już teraz, by poprawić sytuację uczniów.

— Myślę, że najważniejsze byłoby wprowadzenie Rzecznika Praw Ucznia. To jest nasz punkt sztandarowy, bo w końcu byłby to organ działający na całą Polskę, który miałby kompetencje do tego, żeby jakkolwiek działać w przypadku naruszenia praw. Jeżeli zacząłby działać, zaczęłoby być o nim głośno, to pewne szkoły na pewno zaprzestałyby niektórych działań.

Pytam, dlaczego jest nam potrzebny Rzecznik Praw Ucznia, skoro mamy już Rzecznika Praw Dziecka i Rzecznika Praw Obywatelskich.

— To jest argument, który bardzo często się pojawia. Dlaczego taki kolejny rzecznik? Z dwóch powodów. Rzecznik Praw Dziecka nie miałby zastosowania do szkół z jednej prostej przyczyny – konwencyjna definicja dziecka jest taka, że dziecko to osoba do 18 roku życia. A co z uczniami czwartej klasy liceum, czwartej i piątej technikum, którzy są już pełnoletni? No właśnie. Z kolei Rzecznik Praw Obywatelskich jest organem, który zajmuje się naprawdę dużą sferą. Oczywiście zawsze doceniamy jego pracę. Problemem jest jednak to, że RPO ma już dużo obowiązków i dawanie mu kolejnych mogłoby spowodować, że wszystkie wypełniałby troszkę gorzej. To jest teoria, oczywiście nie wiem, jak byłoby w praktyce. Uważamy, że szkoła jest specyficznym środowiskiem, którym powinien się zająć wyspecjalizowany organ.

Oprócz projektu założeń projektu ustawy o prawach ucznia i Rzeczniku Praw Ucznia – który był koordynowany przez Błażeja – SUS przygotował także Statut nieumarły, czyli wzór statutu szkoły z komentarzem praktyków, pedagogów i nauczycieli. Stowarzyszenie przeprowadziło również ogólnopolskie badanie, którego wyniki możemy poznać w książce Prawa ucznia w Polsce. Raport z badań. Organizacja promuje swoje publikacje wśród działaczy społecznych i polityków, by zdobyć ich poparcie dla proponowanych zmian, a nawet przeforsować projekty, aby konkretne ustawy mogły wejść w życie. Ale czy nie jest ciężko przebić się w Polsce z takimi propozycjami?

— Tak, spotykamy się ze ścianą, z murem, tylko że ten mur zaczyna pękać, więc widzimy, że pomału jest coraz lepiej, że przebijamy się do świadomości publicznej. Nasze postulaty, poglądy, sprawy, które nagłaśniamy, pojawiają się coraz częściej w świadomości społeczeństwa. A to jest najważniejsze, bo dzięki temu szkoły mogą się oddolnie zmieniać. Nawet jak wprowadzimy ustawę o prawach ucznia, to ona nic nie zmieni, jeżeli szkoły nie zaczną działać oddolnie. Więc działamy trochę na dwa sposoby – próbujemy zmienić coś oddolnie, ale też chcemy robić to odgórnie, bo kiedy zaczniemy z dwóch stron, to w końcu spotkamy się w środku, gdzie będzie już dobrze.

Rozmawiamy, gdy nie znamy jeszcze przyszłego ministra lub ministry edukacji. Jakie są oczekiwania Błażeja wobec osoby, która już niebawem zacznie pełnić tę funkcję?

— Na pewno chciałbym, żeby ministerstwo zastanowiło się, w jaki sposób przekonywać nauczycieli od odchodzenia od tzw. pruskiego systemu – czy to w formie rozporządzeń, w formie ustaw, czy może po prostu zaleceń, które pomogłoby przekazać nauczycielom, że można w inny sposób orgnizować szkołę.

A gdzie sam Błażej widzi się za kilka lat?

— Wiem jedno – niezależnie od tego, gdzie będę w przyszłości, raczej będę starał się działać społecznie, bo sprawia mi to radość. I wiem, że jeżeli mogę coś zmienić na lepsze, to dlaczego miałbym tego nie robić? Chcę też zdać dobrze maturę. To teraz najważniejszy cel w tym roku. Czas ucieka. A później planuję dostać się na studia prawnicze. A po studiach prawniczych? Zobaczymy.

Kategoria:

,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *