Mamy obsesję na punkcie starości. I – co z tym nierozerwalnie powiązane – piękna. Nadejścia tego pierwszego się boimy, utracie tego drugiego próbujemy za wszelką cenę zapobiec. Obie obsesje są dzisiaj podtrzymywane (a może nawet rozbudzane) między innymi przez media. Często nie dostrzegamy, jakie są prawdziwe skutki tych – zwykle daremnych – dążeń.
Jak to unikające podejście do starości wpływa na naszą rzeczywistość społeczną? I jaka jest w tym zmieniająca się rola mediów?
Piękni i młodzi
Nie od dziś wiadomo, że media są ageistyczne – dyskryminują osoby starsze ze względu na ich wiek. Dodatkowo, zakorzeniają w nas stereotypy na ich temat, jednocześnie promując afirmację młodości, którą według wielu narracji – konstruowanych na przykład w filmach czy serialach – trzeba maksymalnie wykorzystać, zanim nam ucieknie. Bo potem jest tylko starość.
No właśnie – starość, czyli? Okazuje się, że nie do końca wiemy, co, bo niezupełnie chcemy się nad tym zastanawiać. Według badania dokonanego na grupie młodych dorosłych dokonanego przez Justynę Michalik w 2019 roku znaczna większość z nich woli obecnie nie myśleć o tym etapie życia; realizując się na wielu płaszczyznach, nie odczuwają potrzeby zastanawiania się nad tym, co będzie w przyszłości. W tym wszystkim dodatkowo wychodzi na jaw, że być może nie za bardzo umiemy o starości rozmawiać, a środki językowe, których zwykle do tego używamy, są często nacechowane pejoratywnie. Samo popularne określenie „starzeć się z godnością” wydaje się w tym kontekście nieco podejrzane. Bo czy można się starzeć bez godności? I czym jest ta cała godność?
Okazuje się, że jako społeczeństwo mamy w naszej kulturze pewien problem z podejściem do starości. Jak stwierdził Robert Butler, amerykański gerontolog, ageizm sprawia, że młodsze pokolenia postrzegają starszych ludzi jako innych niż oni sami; w ten sposób [młodzi] powoli przestają identyfikować się ze starszymi jako istotami ludzkimi. Oprócz skutków psychologicznych naszego często negatywnego stosunku do starości – w postaci lęku przed nadejściem kolejnych etapów naszego życia – zmagamy się także ze skutkami widocznymi m.in. na rynku pracy. Osoby starsze mają dziś problem ze znalezieniem zatrudnienia. Według wniosków z eksperymentalnego badania terenowego PIE – które polegało na wysłaniu zgłoszeń do pracy przez fikcyjne osoby w wieku 28 i 52 lat – młodsi kandydaci otrzymywali zaproszenie na rozmowę rekrutacyjną 2 razy częściej niż kandydaci starsi.
Zjawisko ageizmu na rynku pracy może skutecznie zniechęcać osoby w starszym wieku do podejmowania aktywności zawodowej czy zmiany zatrudnienia. Próbą oraz przykładem poradzenia z tym problemem poprzez aktywizację osób, które mogą być dyskryminowane w tym obszarze jest kampania OLX „Zawód po 50-tce”.
Pomyślmy także o tym, jak duże tabu stanowi dzisiaj temat tzw. domów spokojnej starości (za których drzwiami raczej nie chcemy wiedzieć, co się dzieje) czy ogólnie fizycznego aspektu starzenia się, wokół którego nadal utrzymuje się zmowa milczenia, powodowana pewnie w dużym stopniu lękiem, że wszystkich nas też to – czyli starość – spotka. A na razie lepiej to wyprzeć.
Reprezentacja się liczy
Media utwierdzają nas w negatywnych przekonaniach o starości lub nawet – można zaryzykować stwierdzenie – są często ich źródłem. Jednym z takich przekonań jest to, że starość jest „brzydka”, a osoby starsze z zasady niesamodzielne, zaniedbane i ograniczone intelektualnie. To, że seniorzy rzadko występują w rolach (głównych) bohaterów filmów i seriali, samo w sobie sugeruje, że jest w nich coś takiego, co sprawia, że się do tego nie nadają. Pokazuje też, że wizerunek i zekranizowane losy osoby starszej nie są czymś, co z zasady interesuje widza.
Od pewnego czasu sytuacja jednak stopniowo się poprawia, a osoby starsze zostają zauważone. Mimo wszystko starość to ciągle coś, co jawi się w przestrzeni medialnej jako zjawisko raczej „nieatrakcyjne”, nieprzeznaczone na duży ekran czy okładki. A nawet jeśli już widzimy ją na naszych ekranach, często stanowi to roztrząsaną przez komentatorów minisensację – to takie sytuacje, kiedy postawa aktorek pojawiających się na czerwonym dywanie bez pofarbowanych siwych włosów jest nazywana odważną i godną zachwytu. I choć rzeczywiście promowanie „akceptowania własnej starości” przez osoby medialne jest raczej korzystną postawą, dopóki będzie ona dla nas tak zaskakująca i w ogóle wymagająca komentarza – dopóty świadczyć to będzie o tym, że starość wciąż jest dla nas czymś nie-normalnym.
Stereotypy do kosza
Ale media to nie tylko media tradycyjne, to także m.in. popularne dziś serwisy społecznościowe – a te serwisy to z kolei influencerzy, którzy są zarazem twórcami treści dostępnych w aplikacjach, z których korzystają dzisiaj osoby w każdym wieku. W społeczeństwie takim jak nasze – czyli starzejącym się, w którym udział osób starszych rośnie i według przewidywań będzie dalej się zwiększał – wydaje się, że dostrzeżenie takich osób jest jeszcze ważniejsze.
Do tej pory media faworyzowały raczej osoby młode (jednocześnie często piękne, żyjące w estetycznych przestrzeniach i odnoszące sukcesy) – w dużym stopniu pewnie nadal tak jest. Jednak dzięki mediom społecznościowym reprezentacja osób starszych widocznych w przestrzeni cyfrowej – która tak intensywnie wpływa na nasze wyobrażenie o świecie realnym – powoli się zwiększa. A to za sprawą takich twórców, jak na przykład 63-letnia Heidi Clements, która na swoim instagramowym profilu (@welcometoheidi) przełamuje stereotypy dotyczące możliwości i potencjału osób w swoim wieku, szczególnie w kontekście doświadczeń kobiet.
Można się spodziewać, że takie treści będą w pewnej mierze pomagać w zwalczaniu zjawiska tzw. self-ageismu (czyli auto-ageizmu), objawiającego się w podejściu danej osoby do samej siebie. Jest to postawa dająca się podsumować zdaniem „jestem za stara, żeby to robić” czy „nie jestem wystarczająco młody, żeby temu podołać”. Widząc, że ludzie w podobnej sytuacji są jednak w stanie robić najróżniejsze rzeczy, opisane powyżej odczucia mogą utracić kontrolę nad osobami ograniczonymi społecznymi oczekiwaniami.
Normalizacja rzeczy normalnych
Choć historia mediów świadczy o tym, że mają one raczej charakter wykluczający – to znaczy w swym działaniu i narracjach ograniczają widoczność pewnych odbiegających od przyjętego kanonu grup osób – można zauważyć, że dzięki samym użytkownikom i odbiorcom mediów nasza świadomość wagi reprezentacji staje się coraz większa.
Szczególnie łatwo to dostrzec w serwisach społecznościowych, gdzie znajdziemy coraz więcej treści do tej pory niepopularnych – ukazujących na przykład realia codzienności osób w spektrum (a więc treści szerzące ideę neuroróżnorodności) czy osób z niepełnosprawnościami. Dokonuje się więc normalizacja rzeczy normalnych – bo, nie zapominajmy, pełnosprawność czy nie-starość to tylko stany przejściowe, a te wszystkie zjawiska, które staramy się zepchnąć gdzieś do naszego zbiorowego worka „rzeczy wypartych”, w przyszłości będą dotyczyły również nas samych. Warto o tym pamiętać, gdy patrząc na osoby pod jakimś względem inne niż my, odczuwamy ich obcość czy odrębność od naszego świata.
Tekst powstał dla Gazety Kongresy.
Grafika nagłówka: Zuzanna Sosnowska | Gazeta Kongresy
Dodaj komentarz