Wróciłam ostatnio z podróży po kilku polskich miastach.
Swoją drogą przybyłam do domu z tych wyjazdów bardziej zmęczona niż przed nimi, bo przecież szkoda marnować czas na niezwiedzanie. Wyrobiłam więc kilkadziesiąt tysięcy kroków po Krakowie, Wrocławiu i Trójmieście.
Największym zaskoczeniem było dla mnie poruszanie się po centrum Krakowa, w którym w wielu miejscach nie ma sygnalizacji świetlnej, a jednak piesi są przepuszczani przez kierowców (także kierowców tramwajów) na przejściach, bo najwidoczniej panuje tam inna kultura pierwszeństwa niż w miejscu, w którym mieszkam od zawsze. Może to śmieszna obserwacja, ale zjawisko naprawdę odczuwalne.
W każdym razie – wakacje oznaczały dla mnie odpoczynek od pisania i researchu (a pisanie i research zawsze oznaczają dużo, dużo czytania, które potrafi skutecznie zniechęcić do literatury, przynajmniej na jakiś czas, choć mówię to z pewnym bólem). Ale nic straconego, bo są jeszcze podcasty, jest jeszcze muzyka i teksty piosenek! Także nadal istnieje jakiś przyjemny sposób na przyswajanie treści. A teraz parę poleceń tych treści, w których zasłuchiwałam się będąc „w drodze”, mówiąc poetycko, choć były to po prostu godziny spędzone w pociągach, które tym razem przybywały na miejsce praktycznie bez żadnego opóźnienia. Chyba jednak to było największym zaskoczeniem tych wyjazdów. Dobrze, że zdążyłam wrócić przed całą tą akcją z trollingiem w pociągach PKP.
Ale wracając – moimi ulubionymi podcastami (szczególnie jeśli chodzi o wiadomości ze świata i politykę zagraniczną) niezmienne są Raport o stanie świata Dariusza Rosiaka i Dział Zagraniczny Macieja Okraszewskiego. Ten pierwszy – najważniejsze informacje z globu, program o wydarzeniach istotnych z naszej europejskiej perspektywy (choć czasem prowadzący „udają się” także w jakieś bardziej odległe miejsca). Ten drugi – tematyka znacznie bardziej niszowa, zagadnienia i historie, o których w Polsce cicho, jednocześnie ultra ciekawe.
A muzyka? Mam teraz niezdrową fazę na album, który potrafiłam słuchać w zapętleniu przez całą podróż. Wróciłam do Once in a Long, Long While islandzkiego zespołu Low Roar, który tworzył elektroniczną muzykę alternatywną. Może ich kojarzyć ten, kto grał w Death Stranding. Niesamowity klimat mają te utwory. Ciekawostka – wokalista zespołu Ryan Karazija przez jakiś czas mieszkał w Polsce, stąd w albumie takie piosenki, jak Poznan i Gosia.
Niestety nadal nie mogę znaleźć polskiego artysty, którego teksty by mnie zachwyciły. Wysokie miejsce w moim rankingu zajmuje natomiast amerykańska wokalistka Phoebe Bridgers i jej album Punisher. Sposób opowiadania historii w tych tekstach jest niezwykły – Bridgers tworzy w swoich piosenkach opowieści bardzo specyficzne, z charakterystycznymi szczegółami, oryginalnymi metaforami i obrazami, które jednak okazują się zaskakująco trafne, pewnie dlatego, że są szczere i po prostu piękne językowo (chodź język w nich jest raczej prosty, ale o to chodzi). If you’re a work of art, I’m standing too close, I can see the brushstrokes.
Chyba wystarczy na dziś tych poleceń. Nowe za jakiś czas.
A na koniec jeszcze małe ogłoszenie. Od września zaczynam działać w nowym miejscu, gdzie będzie można od czasu do czasu czytać moje teksty. Więcej info i pierwszy artykuł już niebawem!
Dodaj komentarz