Portret Doriana Graya – Oscar Wilde
Nie mogłabym zacząć tej listy inaczej niż Portretem Doriana Graya – historią o destrukcyjnej sile wiecznej młodości i ludzkich wyobrażeniach o Pięknie. Oscar Wilde przemyca w swojej powieści całą masę filozoficznych i metafizycznych rozważań oraz swoich poglądów dotyczących sztuki. Dla mnie jest to także opowieść o naturze człowieka i o źle, które w niej tkwi. Kiedy to zło „wychodzi” na wierzch? Czy da się je poskromić i czy jest ono nawet w najniewinniejszych z nas? Powieść-klasyk z niesamowitym, tajemniczym klimatem (powieści wiktoriańskie najlepiej czyta się jesienią) i intrygującymi postaciami, między innymi Lordem Henrym, ze swoimi cynicznymi wypowiedziami. No a do tego wszystkiego (choć lekko przyczajony ze względu na realia epoki) queerowy wątek! Klasyk, który można odczytywać na wielu płaszczyznach, jednocześnie intrygujący od pierwszej strony i pozostający taki do samego końca – idealny na początek.
Wichrowe wzgórza — Emily Bronte
Zabierając się w czerwcu za Wichrowe Wzgórza, spodziewałam się Jane Austen. Ale to nie była Jane Austen. Umysł Emily Brontë wydał mi się o wiele mroczniejszy i – szczerze mówiąc – ciekawszy. W Wichrowych Wzgórzach najbardziej fascynujący są świetnie napisani bohaterowie (chyba żadnego z nich nie da się lubić) i ich wewnętrzne namiętności. Emily Brontë postanowiła opisać coś – jak na jej czasy – nowego, czyli skomplikowane, złe osobowości, ich trudne dzieciństwo i niezdrowe, pełne przemocy relacje mające wpływ na rozwój chorych pasji postaci – pasji, którymi kierowali się w późniejszym życiu. Warto poznać osobiście tego słynnego Heathcliffa z piosenki Kate Bush – bohatera iście szatańskiego, tak „złego”, że wyrastającego w pewien sposób poza świat materialny. Bardzo emocjonująca, wyjątkowa lektura.
Obcy – Albert Camus
To jedna z niewielu książek, których pierwsze słowa aż tak zapadają w pamięć. Dzisiaj umarła mama. Albo wczoraj, nie wiem. Tak swoją powieść zaczyna Albert Camus – jeden z najbardziej znanych egzystencjalistów (ten pan w płaszczu i z papierosem w ustach). Książka o tytułowym obcym czy – jak jest nazywany w innych tłumaczeniach – innym, który zostaje skazany, bo nie płacze na pogrzebie swojej matki, to historia o byciu stale osądzanym przez społeczeństwo. Opowieść – dla mnie – przede wszystkim o stworzonym przez ludzi systemie oceniania, o tym, jak mierzymy wszystkich tą samą miarą, jak ustaliliśmy porządek, według którego możemy stwierdzać, jakie zachowania są „ludzkie”, a jakie „nieludzkie”, o tym, co definiuje nasze „człowieczeństwo”. Obcy to książka względnie krótka, z nieskomplikowaną fabułą – pozwala skupić się na zadawanych przez autora pytaniach, na które czytelnik będzie musiał sam sobie odpowiedzieć. A odpowiedzi (być może) nigdy nie znajdzie, jak to bywa z egzystencjalnymi rozważaniami. Ale niech to nikogo nie zniechęci! Camus potrafi samymi pytaniami zmienić naszą perspektywę.
Dodaj komentarz